Życiorys

Maria Karłowska przyszła na świat 4 września 1865 roku we wsi Słupówka – dzisiaj Karłowo – w powiecie szubińskim, jako jedenaste dziecko wielkopolskiej rodziny szlacheckiej, znanej z tradycji katolickich i polskich. Po ojcu odziedziczyła odpowiedzialność, przedsiębiorczość, pracowitość, szczerą gościnność i miłosierdzie dla ubogich. Po matce natomiast – głęboką pobożność, niezachwiane zaufanie w Opatrzność Bożą i subtelne wyczucie ludzkich potrzeb.

Ochrzczona została w rodzinnej parafii Smogulec. Tu mała ciekawostka: w tamtejszym kościele parafialnym nad chórem widnieją do dzisiaj słowa psalmu ufności: „Kto się w opiekę odda Panu swemu, a całym sercem szczerze ufa Jemu, śmiele rzec może: mam Obrońcę Boga, nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga”. Można więc powiedzieć, że dziecko wzrastało od najmłodszych lat jakby w atmosferze tego Psalmu. Znajdzie to wyraz w późniejszej działalności apostolskiej Marii.

Bystry umysł dziewczynki z łatwością przyswajał sobie prawdy Wiary, których uczyła się na kolanach matki. Wspólna modlitwa rodzinna głęboko zapadała w duszę wrażliwego dziecka. Maria zachowała w pamięci obraz matki, która po ułożeniu dzieci do snu, długo modliła się na klęczkach w ciszy wieczoru, a nawet w nocy. Podpatrując w tym mamę odczuła, że modlitwa jest czymś wielkim i ważnym. Odtąd i małą można było często spotkać klęczącą: w domu, w lesie, na łące. Wspólne, rodzinne przeżywanie niedzielnej Mszy Świętej wyrobiło w dziewczynce cześć i umiłowanie Eucharystii. Już wtedy pragnęła być blisko Jezusa. Mama prowadziła też Marysię do Cudownego Pana Jezusa Ukrzyżowanego w Kcyni, uczyła Ją powierzać Mu wszystkie sprawy i przyjmować wszystko – jak Jezus - z dobrej ręki Ojca Niebieskiego. W domu panowała atmosfera szczerej miłości rodzinnej i szacunku dla każdego człowieka.

Mała Maria była bardzo energiczna i pełna śmiałych pomysłów. Gdy jeden z tych pomysłów nie został spełniony, obdarzyła gosposię niedelikatnym określeniem. Reakcja matki była natychmiastowa: musiała przeprosić gosposię, nawet pocałować ją w rękę.

Gdy miła 5 lat, rodzice sprzedali Słupówkę i zamieszkali w Poznaniu. Aby ulżyć im w zagospodarowaniu się na nowym miejscu, Marię i jej braciszka Zdzisia wziął pod opiekę starszy brat Leon. Żyjąc w Grąbkowie, wśród jego dzieci, pod kierunkiem wymagającej bratowej, Marysia poznała w tym czasie, czym jest upokorzenie, wyrzeczenie się swego zdania i swych upodobań na rzecz innych. Dla Jej żywego i przedsiębiorczego usposobienia było to – jak sama później wyznała – „zbawienną szkołą”.

         W takich warunkach kształtował się charakter przyszłej apostołki Dobrego Pasterza. Jak widać, z domu rodzinnego wyniosła dobre podłoże dla działania łaski.

Od dziesiątego roku życia Maria zamieszkała z rodzicami w Poznaniu. Tutaj przyjęła I Komunię świętą i Bierzmowanie. W tym miejscu kilka zdań ważnych dla dzieci. Jest obecnie czas I-szej Komunii świętej. Dzieci otrzymują pamiątki. Maria z miłością i szacunkiem przechowała swój obrazek I-komunijny aż do końca życia. Dopisała na nim daty pierwszej Spowiedzi, I Komunii, Bierzmowania. Uczyniła, więc już wówczas to, co dzisiaj Kościół daje w nasze ręce w książeczkach, w pamiątkowych albumach, czy w Biblii: kalendarzyk chrześcijanina.

Mając siedemnaście lat - pod wpływem kazania o Najświętszym Sakramencie - na ręce swego spowiednika złożyła ślub dozgonnej czystości. Jezus przyjął ofiarę Marii i odtąd będzie coraz bardziej brał Ją w wyłączne posiadanie.

W tym samym roku - tzn. 1882 - zmarli obydwoje rodzice. Maria po odbyciu kursu kroju i szycia w Berlinie podjęła pracę w prowadzonej przez swą starszą siostrę Wandę pracowni haftu i szycia jako instruktorka zatrudnionych tam dziewcząt. Można powiedzieć słowami Ojca świętego z Encykliki „Redemptor hominis”, że w tym czasie „dojrzewała duchowo w klimacie Eucharystii”. Eucharystia stawała się dla Niej prawdziwie „centrum życia”. Jezus był Powiernikiem Jej młodzieńczych problemów.

Była zawsze spragniona Słowa Bożego. Chętnie korzystała z rekolekcji i misji para-fialnych nie tylko dla siebie, aby żeby przekazywać to dziewczętom w pracowni. Zachowały one pamięć o swej instruktorce jako osobie “pełnej ujmującej prostoty i pogody ducha, z czym umiejętnie łączyła głęboką pobożność”. Zaznaczał się wyraźnie Jej dodatni wpływ wychowawczy na uczennice.

Maria była już dorosłą piękną panienką. Zachowało się zdjęcie 22-letniej Marii, gdzie widać to dokładnie. W tym wieku należało podjąć decyzję odnośnie swej przyszłości. Ona jednak zdecydowanie odsuwała wszelkie korzystne – jak uważano - szanse małżeństwa. Proponowano Jej więc wstąpienie do któregoś ze znanych i cenionych klasztorów, tym bardziej, że jej krewne były zakonnicami. Jednak i to pomijała spokojnym milczeniem. Ciągle jakby na coś czekała. Wanda, Jej matka chrzestna, znająca przecież dobrze żywy temperament swej siostry, była zdumiona tym wytrwałym spokojem. Było w tej młodej dziewczynie, w Jej skupieniu i milczeniu, coś dziwnie tajemniczego.

Maria oddawała się z zapałem działalności dobroczynnej wśród chorych, wśród ubogich i wielodzietnych rodzin oraz rozbitych małżeństw w najnędzniejszych dzielnicach Poznania.

Z polecenia Księdza Proboszcza katechizowała również dzieci z zaniedbanych rodzin. Lecz czekało na Nią inne apostolstwo.