Echo ze Wzgórza Bł. Matki Marii Pasterki
wrzesień 2014/09
nr 153
Podopieczne Matki Marii Karłowskiej przy nauce koszykarstwa
Topolno 1925 r
120 LAT WYCHOWANIA PRZEZ PRACĘ
Miesiąc wrzesień nasuwa nam myśl o pracy. Kończy się czas wakacji, urlopów – wracamy do zwykłych zajęć, do nauki, do pracy. Każdego dnia staje przed nami jakieś zadanie do wypełnienia, jakaś praca do wykonania. Dziękujemy Opatrzności Bożej za dar pracy; martwimy się, gdy stajemy się bezrobotnymi. Błagamy wtedy Pana Boga o znalezienie pracy. Wiele jest takich próśb składanych w Sanktuarium Błogosławionej Marii Karłowskiej w Jabłonowie Pomorskim. Wiele jest też podziękowań za wyproszoną łaskę. Matka Karłowska – jak z tego wynika – stała się niejako pośredniczką w tej dziedzinie, być może dlatego, że właśnie Ona w swoim apostolacie doskonale zrozumiała, czym jest dla człowieka praca, można powiedzieć: dar pracy, a do czego prowadzi jej brak. Patrząc na swoje wychowanki, mogła stwierdzić, jak brak pracy degraduje człowieka i sprowadza go aż do poniżenia godności ludzkiej. Dlatego określiła prosto, że „Celem wychowania dziewcząt jest umoralnienie ich życia rozwiązłego, jakie wiodły na świecie, doprowadzenie ich do życia pobożnego chrześcijańskiego przez naukę Kościoła świętego, /…/ przez prace różne, aby mogły po wyjściu z Zakładu zarobić na życie w sposób uczciwy".
Założycielka zdecydowanie ostrzegała przed próżniactwem i lenistwem. Tłumaczyła: „Próżnuje - kto nic nie czyni. Jest jednak inny jeszcze rodzaj próżniactwa: nie czynić tego, co czynić należy albo czynić źle, to co się czyni. Nic tak nie szpeci człowieka, jak próżniactwo, lenistwo. Próżniactwo jest starzeniem się przedwczesnym, jest zamieraniem i zniedołężnieniem. Powinnaś już teraz uczynić cokolwiek, abyś przed Panem z próżnymi nie stanęła rękoma lub z zakopanym talentem, podobnie jak uczynił ów niedobry ewangeliczny sługa. Pamiętaj, że próżniactwo jest niewdzięcznością względem Boga. Jest krzywdą wyrządzoną Panu Bogu. Bezczynność w haniebny sposób zaciera w nas podobieństwo do Boga, który jest wiecznie czynny. Próżniactwo często pociąga za sobą kary doczesne, pogardę i ubóstwo. Idziesz przez pole człowieka leniwego, patrz - wszędzie zarosło pokrzywami i ciernie pokryły grunt jego i rozwalił się płot kamienny” /por. Prz 24, 30-31/. „Próżniactwo serce psuje i uczy złego. Ze spokojnej wody zgniłe unoszą się opary, a z bezczynnego serca - lenistwo niebezpieczne; złe, wstrętne myśli, które zmieniają się w pożądanie i w czyn haniebny przejść mogą, w cielesny upadek”.
Dlatego – jako wychowawczyni – Matka Maria od początku swego apostolstwa kładła duży nacisk na to, aby wychowanki nie były bezczynne. „Bezczynność, lenistwo – jak mówiła – to poduszka szatana”. Otwierając więc placówki wychowawcze dla zagubionych dziewcząt, tworzyła przy nich ogrody warzywne i owocowe i różnorodne warsztaty pracy. Już w pierwszych Zakładach Dobrego Pasterza wdrażano dziewczęta do pracy. Wiadomo, że nie było to łatwe, ponieważ wychowanki nie tylko nie były do pracy przyzwyczajone, ale nie potrafiły i nie chciały pracować. Dlatego sensowne były powyższe tłumaczenia Matki Marii i zachęty, że "Praca, choć w pewnej mierze jest z woli Bożej przymusowa, nie mniej staje się pełna zasługi i korzyści, kiedy człowiek wykonuje ją jako «wesoły dawca»: chętnie, wytrwale, umiejętnie, w duchu pokuty", wskazując życie Pana Jezusa jako wzór pracy. "Praca powinna być jedną z głównych podstaw naszego życia". „W naszym zmaterializowanym wieku – mówiła Matka - nic bardziej nie posłuży do dźwignięcia społeczeństwa, jak rozbudzenie zamiłowania do wszystkiego, co znajdujemy w pracy zacnego, wzniosłego, prawdziwie pięknego".
W początkach dziewczęta zajmowały się darciem pierza, odmawiając przy tym różaniec i śpiewając pieśni pobożne. Jednak do Zakładu Matki Karłowskiej wiele razy zaglądała bieda z powodu braku pracy zarobkowej. Bywało, że władza wojskowa dostarczała bielizny do szycia, Wanda Karłowska więc, siostra Matki Założycielki i kilka Dobrodziejek z miasta pomogły w zakupieniu maszyn do szycia. Wyrozumiałość Marii, Jej cierpliwość i słodycz, a wreszcie Jej dobre słowo zachęty, które często się słyszało, dodawało chęci i zapału. "Cierpliwości, cierpliwości – mówiła Matka – złością diabła się nie zwycięży!”.
W Domu Dobrego Pasterza na Winiarach, gdzie było już pole, ogród i warzywnik, Matka poleciła siostrom trzymać się zasady, żeby nowo przybyłej wychowanki nie zatrudniać na zewnątrz domu. Do prac w polu i w ogrodzie kierowane były tylko dziewczęta, które przynajmniej dwa lata przebywały w Zakładzie i zasługiwały na większe zaufanie. Świeżo przyjęte zatrudniano w pracowni. Zasięgając rad doświadczonych ogrodników, Matka Maria założyła warzywnik, w czym dopomagała jej bratanica Anna, córka Leona Karłowskiego, która ukończyła kurs ogrodnictwa. Matka zapisywała posłyszane wskazówki obok poczynionych przez siebie doświadczeń i tak opracowała własny podręcznik ogrodnictwa, który co roku ulepszała i uzupełniała.
Ponieważ jednak dochód z roli i ogrodu nie wystarczał na utrzymanie Zakładu, Założycielka podtrzymywała zarobkowanie szyciem oraz trykotarstwem i tkactwem. Klementyna Jaworska opisuje w Kronice wizytę landrata w Zakładzie w 1898 roku. Urzędnik był zdumiony różnorodnością i pięknym wykonaniem wyrobów tkackich: obrusów, serwet, ręczników, a nadto materiałów wełnianych – czarnych i popielatych - na habity dla sióstr i suknie dla wychowanek. Samodziały te pokrywały zapotrzebowanie domu, a jeszcze coś niecoś z nich się sprzedawało. Podobnie wyglądała sprawa z wyplataniem koszyków dla zarobku, które to rzemiosło wprowadzono w 1895 roku, po przejściu odpowiedniego przeszkolenia u mistrza koszykarza. Nauka trwała cały rok, ale ostatecznie sama Matka wraz z siostrami i znaczna grupa wychowanek nauczyły się prawidłowo wyplatać sześć różnych fasonów koszy. W latach 20-tych w Topolnie siostry i podopieczne wyrabiały pantofelki z kolorowej rafii, bardzo wówczas modne, które zaprzyjaźniony z domem człowiek sprzedawał nad morzem, wspomagając w ten sposób funkcjonowanie zakładu.
Matka Przełożona, zanim komukolwiek powierzyła jakąś robotę, najpierw sama jej próbowała, starając się wynaleźć sposoby ułatwiające wykonanie. I rzeczywiście umiała doskonale pokazać i wytłumaczyć, jak zrobić każdą rzecz przy możliwie największej oszczędności czasu, sił i materiału. W sierpniu 1898 r. sprowadziła nawet do klasztoru winiarskiego maszynę do prania, dzięki której pranie kosztowało o połowę mniej sił.
Podkreślała, że „Pilnie badać trzeba w sobie i w drugich, jakie się okazują wybitniejsze dary Boże i według tych darów i zdolności kierować zajęciami i użytkiem czasu, nie upierając się w rozwijaniu talentów, których Bóg nie dał, ani nie hamując tych, których udzielił. Bo grzechem byłoby tych talentów nie rozwijać i nie zużytkować”. Matka cieszyła się, dostrzegając u którejś z wychowanek jakieś wyraźne uzdolnienia artystyczne i zachęcała do rozwijania talentu. Obserwowała bowiem, jak wzrastające zamiłowanie do uprawianej sztuki wypierało stopniowo z wyobraźni dziewczyny mętne zmysłowe pragnienia, oczyszczając i uszlachetniając jej umysł i serce. Talenty ujawniały się często przy tzw. robótkach niedzielnych, które zostały wprowadzone za pozwoleniem Księdza Arcybiskupa Poznańskiego, aby uchronić wychowanki od bezczynności. Były to różnego rodzaju robótki ręczne: obrabianie szydełkiem chusteczek, wiązanie różańców, wycinanie obrazków z kolorowego papieru, wykonywanie artystycznych ramek i szkatułek z papieru itp. Dziewczęta zajmowały się nimi według swych uzdolnień i zamiłowania i sprawiało im to dużo przyjemności. Prześcigały się, która ładniejszą rzecz wykona, żeby uzyskać słowo pochwały od Matki, gdy przyjdzie je odwiedzić przy tych zajęciach. Podczas gdy dziewczęta z zapałem wykonywały swoje robótki, jedna z nich czytała głośno z "Przewodnika Katolickiego" albo z jakiej ciekawej i budującej książki.
W domu winiarskim powstał też słynny warsztat snycerski, w którym wykonane zostały m.in. ołtarze do winiarskiej kaplicy zakładowej oraz do kaplicy w Topolnie. Matka Karłowska wykorzystywała zdobycze ówczesnej techniki na polu swego dzieła apostolskiego, czego przykładem jest wspomniana wyżej maszyna do prania z roku 1898 oraz m.in. sprowadzenie odkurzacza do czyszczenia koni - zamiast zgrzebeł ręcznych - w Pniewitem około roku 1930 roku. W latach dwudziestych Matka wyposażyła kancelarie domów zgromadzenia w maszyny do pisania, a już przed rokiem 1917 miała w swoim biurze w Winiarach wewnętrzny telefon, za pomocą którego mogła łączyć się z poszczególnymi działami pracy, przywołać daną siostrę czy wydać jakieś polecenie.
Matka Maria pouczała, że skoro praca jest jednym ze środków pedagogicznego oddziaływania na wychowanki, to koniecznym jest, żeby siostry doskonale znały wszystkie rodzaje prac, w jakich mają wyrabiać dziewczęta, bo należy uczyć pracy, pracując wspólnie z wychowankami. „Trzeba się razem z nimi narażać na skwar i mróz, na ból w rękach, w nogach, krzyżach, głowie, ażeby sobie zdać sprawę z tego, czego od nich żądać można. Używać potrzeba wszystkich władz umysłowych, aby pracą mądrze kierować, roztropnie ją rozłożyć, obliczyć, czego od kogo żądać, co komu powierzyć... w jakim porządku rozmaite prace wykonywać, w jakim miejscu, w jakiej chwili, jakimi narzędziami, w jaki sposób, ażeby osiągnąć najlepsze wyniki przy największej oszczędności, czasu, sił, wydatków”. Zawsze od nowa, nigdy nie zniechęcać się – takie usposobienie powinno cechować każdego apostoła – wychowawcę. „Jeśli widzicie błądzącą wychowankę, nie rzucajcie na nią kamieniem, jak i Pan Jezus nie potępił jawnogrzesznicy, lecz starajcie się podejść do niej w sposób pełen dobroci i delikatności, aby sama się zreflektowała”.
Matka Karłowska przypominała: „Pan Bóg tak nas uczynił zależnymi od pracy, że zdrowie, siły, cnota, radość, spokój, dobrobyt, wykształcenie - wszystko od niej zależy. Wszystko, czego pracą nie rozwijamy i nie utrzymujemy, na pewno zginie. Popatrzmy, jak Chrystus Pan w swoim ziemskim życiu wykonywał Wolę Ojca pod względem pracy. Wykonujmy i my nakazane nam prace sumiennie, według swoich sił, nie lekceważąc niczego. Wszelkie zło wyrasta na gruncie lenistwa”. Dlatego ważne jest, aby człowiek był nieustannie zajęty. Trzeba więc wyrabiać w sobie ducha pracowitości. „Jakąkolwiek macie pracę, starajcie się wypełniać ją doskonale” – pouczała Matka. I ostrzegała: „Zaklinam o karność i sprężystość... Mówię wam, że nie zniosę polskiego partactwa, lenistwa, które wiele obiecuje, a nic nie czyni; nie przebaczę ani sobie, ani wam, ani ludziom z otoczenia. To jest zguba naszego społeczeństwa".
W świetle przedstawionych tu treści, które do chwili obecnej nic nie straciły ze swej aktualności i którymi siostry pasterki nadal się kierują, Błogosławiona Matka Maria Karłowska staje przed nami jako chrześcijański wychowawca i pedagog, jako nauczycielka dobrej, owocnej pracy. Pracy, która nie tylko zapewni nam byt materialny, ale i przemieni naszą osobowość, ukształtuje prawość naszego charakteru i przyczyni się do dobra tych, wśród których i dla których trudzimy się i żyjemy. W systemie wychowawczym Matki Karłowskiej praca jest jednocześnie lekarką i wychowawczynią, bo – jak mówiła - „Praca to najlepszy oręż do walki ze złem”. „Praca ma dopomagać człowiekowi do tego, aby stawał się lepszym, duchowo dojrzalszym, aby mógł spełnić swoje powołanie” – mówił św. Jan Paweł II. Bądźmy więc ludźmi dobrej pracy! Bo – według Błogosławionej Matki Marii - „Przez pracę zbliżać się będziemy do ludzi pracujących na swe utrzymanie, jak Bóg Syn życiem Swym doczesnym zbliżył się do nas. Zbliżając się zaś do ludzi pracą, podźwigniemy ich, jak Chrystus nas podźwignął, biorąc na Siebie brzemiona naszego ludzkiego żywota”.
Zarówno siostrom, jak i podopiecznym Matka Założycielka dała polecenie: „Jakąkolwiek macie pracę, starajcie się wypełniać ją doskonale. Radujcie się z tej pracy, dziękujcie Panu Jezusowi i bądźcie zawsze pilne, pełne sumienności i odwagi”! Matka sama modliła się i siostrom pasterkom pozostawiła tę modlitewną prośbę: „Panie, obym pracowała z czystą intencją, mając zawsze w myśli śmierć i rachunek, jaki muszę złożyć ze straconego czasu, ze zmarnowanych talentów”. Warto przypomnieć sobie te zasady wychowawcze Błogosławionej, które w Zgromadzeniu Sióstr Pasterek od Opatrzności Bożej są niezmiennie przestrzegane i owocują przez 120 lat jego apostolatu.
Opracowała s. Gaudiosa Czesława Dobrska CSDP