Echo ze Wzgórza Bł. Matki Marii Pasterki
maj 2014/05
nr 149
POD TWOJĄ OBRONĘ
„Chwalcie łąki umajone…” - z tym umiłowanym przez Polaków śpiewem pieśni Maryjnej tradycyjnie każdego roku wkraczamy w miesiąc maj. Tym razem jest on wyjątkowy, bo po tak niedawnej kanonizacji naszego Umiłowanego Papieża, św. Jana Pawła II, naznaczony dziękczynieniami za to wydarzenie – wielkie dla Kościoła, dla Polski, dla świata. Wydaje się nam, że w majowym chórze kochających Maryję serc – czy to w kościołach, czy to przy kapliczkach, grotach czy krzyżach przydrożnych, słyszymy jakby głos świętego Papieża. On tak kochał tę polską majową pieśń Maryjną, że nawet jako Namiestnik Chrystusa, wraz z polskimi pielgrzymami często ją śpiewał. W spotkaniach z przyjaciółmi chętnie powracał wspomnieniami w ojczyste strony, wspominał wiosennie „umajone” kwiatami i zielenią kapliczki, kiedy rozlegał się przy nich rzewny śpiew pieśni maryjnych i litanii loretańskiej.
Nasz święty Papież doceniał znaczenie tej pobożności ludowej. W liście na 25-lecie Konstytucji o liturgii (4.12.1988 r.) napisał, że: „nie można owej pobożności lekceważyć ani traktować jej z obojętnością czy pogardą, jest ona bowiem bogata w różnorakie wartości i już sama w sobie wyraża religijne nastawienie wobec Boga”.
Pamiętamy nasze dziecinne lata, kiedy to w maju zbieraliśmy kwiaty i zanosiliśmy do stóp Bożej Matki lub robiliśmy z nich wieńce do ubrania kapliczki, a kwiaty musiały być najpiękniejsze! Do nich należało dodawać kwiatki duchowe – swoich ofiar i wyrzeczeń. Dopiero wtedy, kiedy przyniosło „coś” Matce Bożej, „Chwalcie łąki umajone”, a potem Litania Loretańska mogły być śpiewane z całego serca, pełną piersią, aż echo roznosiło śpiew na pola i odbijało do lasów. „Chwalcie łąki umajone” – tak, chwalmy Boga i dziękujmy Mu za dar życia, które jest może coraz trudniejsze, ale przecież jest ono w rękach Pana Boga. Chwalmy Go za cały świat – i z całym światem. Dziękujmy za to, że możemy odczuć, że Pan Bóg jest nie tylko w pięknym kościele, ale jest wszędzie, wśród tych naszych pól, łąk i dróg także. I jest tam również Matka Boża, nasza Matka. Obyśmy umieli z ufnością zwracać się do Niej i żyć zgodnie z nauką Jej Syna Jezusa Chrystusa. Zaufajmy Panu i Jego Matce.
Ojciec Izydor H. Koźbiał w „Modlitewniku błagań” napisał: „I znowu nadszedł maj, a my pośpieszymy do świątyń, przed obraz czy figurę Bogurodzicy. Przyszliśmy, bo zda się jakaś siła niewidzialna przyciąga nas tutaj w każdym maju. Jakiś dziecinny instynkt rozrzewnionego serca i nieutulonej tęsknoty za dobrocią Matki karze nam śpiewać owe przepiękne wezwania Litanii Loretańskiej, w której słowach może się weselić i wypłakać nasza skołatana ziemskim wygnaniem dusza; może się ukorzyć, widząc swą nicość i natchnąć nadzieją lepszego jutra i przyznać, iż pod urokiem tego nabożeństwa jakoś nam lżej na duszy, jakoś lepiej się czujemy, jakoś umniejszają się codzienne troski". Ktoś trafnie powiedział, że wezwania z litanii są niczym krople deszczu, którym pozwalamy spadać. Jedna kropla niewiele by uczyniła, ale kiedy jest ich więcej, ziemia staje się wilgotna, a tym samym gotowa, by nasienie w nią wrzucone mogło kiełkować.
Wspomnijmy Sługę Bożego Księdza Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia, który jako dojrzały owoc odchodził do Domu Ojca właśnie w dniu 28 maja 1981 roku. Do ostatnich chwil towarzyszył Księdzu Prymasowi Obraz Matki Bożej. Wpatrywał się w Jej oczy i uchodzącym już życiem chciał zaśpiewać umiłowaną pieśń, ale zdołał tylko wypowiedzieć słabnącym, łamiącym się głosem: „Chwalcie łąki umajone...”. I zostawił nam testament: ”Wszystko postawiłem na Maryję!”. To jest jedyna droga dla nas – Polaków: przez Maryję – do Jezusa, tak wyraźnie sprecyzowana potem w Papieskim „Totus Tuus”, w znaku Maryi umieszczonym pod Chrystusowym krzyżem. W tym duchu śpiewamy majową Litanię Loretańską, która jest nazywana „drogocennym kamieniem wśród litanii”.
Szczególnym akordem nabożeństwa majowego jest antyfona „Pod Twoją obronę", w której błagamy Maryję o pokrzepienie, obronę przed nieszczęściami i moc ducha, szczególnie w najtrudniejszych sytuacjach naszego życia. Jakże często to błagalne wezwanie przewijało się w życiu naszego Papieża św. Jana Pawła II już od jego lat dziecięcych, aż po Papiestwo, aż po odejście do Domu Ojca. Antyfona ta, odmawiana po Litanii Loretańskiej, jest uważana za najstarszą zachowaną modlitwę maryjną – jej początki sięgają III w. Wówczas tekst brzmiał następująco: „Pod opiekę Twojego miłosierdzia, uciekamy się, o Matko Boża. Nie odrzucaj próśb, [które do Ciebie zanosimy] w naszych potrzebach, lecz zachowaj nas od niebezpieczeństwa, [Ty] jedynie czysta i błogosławiona”. Maryja jest pierwszą z wierzących, najlepszą nauczycielką wiary i wzorem człowieka prawdziwie wierzącego. Jest też orędowniczką, wypraszającą łaski dla tych, którzy proszą o nie przez Jej przyczynę.
Wspomnijmy grudzień 1655 roku, oblężenie Jasnej Góry przez Szwedów, kiedy to Ojciec Korecki rozbudził ducha umęczonych obrońców, intonując „Pod Twoją obronę uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko…”. I Boża Matka nie zawiodła – obroniła duchową Stolicę Polski.
Wiemy, Kim była Maryja dla św. Jana Pawła II, dla „Papieża Fatimskiego”, jak Go nazywamy. Wspomnijmy bolesny zamach na Papieża w dniu 13 maja 1981 roku na Placu Świętego Piotra w Rzymie, dokonany przez tureckiego zamachowca Ali Agcę. Zamach ten miał miejsce dokładnie w 64 rocznicę objawień w Fatimie. Jadąc do szpitala, ciężko zraniony Ojciec Święty powtarzał krótkie modlitwy „Maryjo Matko Moja”. A potem wyraził przekonanie, że to Matka Fatimska cudownie ocaliła Mu życie. Tak nasz Papież wszedł na drogę fatimską – i już nigdy z niej nie zszedł. Zawsze zachęcał nas do wiary w opiekę i pomoc Matki Bożej: „Odmówmy wyznanie wiary w Chrystusa, naszego Zbawiciela, słowami tej prastarej formuły, do której odwoływały się niezliczone pokolenia chrześcijan, czerpiąc z niej światło i siłę dla świadectwa wymagającego niekiedy najwyższej ofiary krwi” (16.3.1988).
Kiedy 13 maja 1982 r. Jan Paweł II przybył do Fatimy z pielgrzymką dziękczynną za uratowanie życia w zamachu - dokonał poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi. Akt zawierzenia rozpoczął właśnie słowami: „«Pod Twoją obronę uciekamy się, święta Boża Rodzicielko»! Ze słowami tej antyfony, którą modli się od wieków Chrystusowy Kościół, staję dzisiaj na miejscu przez Ciebie wybranym i szczególnie przez Ciebie, Matko miłowanym i /…/ wypowiadam słowa niniejszego Aktu, w którym raz jeszcze pragnę zawrzeć nadzieje i obawy Kościoła w świecie współczesnym”. Słowa te powtórzył jeszcze w dalszej części zawierzania: „Pod Twoją obronę uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko! Naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych!”. Racz nie gardzić! Przyjmij naszą ufność pokorną i nasze zawierzenie!”. Poświęcenie się Maryi oznacza przyjęcie Jej pomocy w ofiarowaniu nas samych i całej ludzkości Temu, który jest nieskończenie Święty. To ofiarowanie się samej Miłości, Miłości Miłosiernej.
W encyklice „Solicitudo rei socialis” (49) Jan Paweł II napisał: „Tak jak to zawsze czyniła pobożność chrześcijańska, przedkładamy Najświętszej Dziewicy trudne sytuacje indywidualne, aby ukazując je Synowi, uzyskała od Niego złagodzenie ich i odmianę. Ale przedstawiamy jej również sytuację społeczną i kryzys międzynarodowy z tym wszystkim, co budzi troskę: nędzę, bezrobocie, brak żywności, wyścig zbrojeń, pogardę dla praw ludzkich, konflikty już istniejące czy zagrażające, częściowe czy totalne. Wszystko to pragniemy złożyć po synowsku przed Jej „miłosierne oczy”, powtarzając raz jeszcze z wiarą i ufnością starożytną antyfonę: „Świętą Boża Rodzicielko, racz nie gardzić naszymi prośbami w potrzebach naszych, ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać, Panno chwalebna i błogosławiona”.
W homilii noworocznej 1 stycznia 2001 roku Papież modlił się: „W tym pierwszym dniu roku zawierzamy Ci oczekiwania i nadzieje całej ludzkości: «Pod Twoją obronę uciekamy się, święta Boża Rodzicielko…”. Jan Paweł II był człowiekiem zawierzenia. Dlatego wszystkie Papieskie akty zawierzenia zawierają modlitwę do Maryi „Pod Twoją obronę”.
Spójrzmy jeszcze, do czego zachęca nas Błogosławiona Matka Maria Karłowska: „Do Maryi uciekaj się w każdym ucisku. /…/ Twoja modlitwa powinna być zawsze zanoszona za pośrednictwem naszej dobrej Matki, której wstawiennictwu nic odmówionym nie będzie (z Pism bł. M.K.).
Jaką wartość Matka Maria przypisywała modlitwie „Pod Twoją obronę”, świadczy między innymi Jej zapis w Konstytucjach zakonnych, podający zasadę dla sióstr pasterek posługujących kobietom wenerycznie chorym w szpitalu toruńskim: „Nim udadzą się do chorych, uklękną, o ile można, przed utajonym Panem Jezusem w kaplicy domowej lub duchem tam się przeniosą, polecając swą duszę i pracę Najsłodszemu Sercu Pana Jezusa i Najświętszej Pannie. W tym celu odmówią 3 Zdrowaś – ku czci Niepokalanego Poczęcia, a w myśli, po drodze – „Pod Twoją obronę” i ucałują krzyżyk” (Konstytucje s.17). Matka była spokojna o te siostry, które szły do swego trudnego apostolstwa „pod obroną Świętej Bożej Rodzicielki”. Do oddania się pod opiekę i obronę Maryi zachęcała też wszystkich, którym powierzała jakieś zadanie. Wychowankom radziła odmawiać „Pod Twoją obronę” przed Spowiedzią świętą. Samą Matkę Marię często widziano klęczącą przed figurą Matki Bożej w ogrodzie klasztornym. Dziewczęta opowiadały, że lubiła organizować przed figurą nabożeństwa Maryjne, kończące się zwykle odmówieniem lub odśpiewaniem „Pod Twoją obronę”. Ten zwyczaj pozostał w wychowankach, które opuściły Dom Misyjny Sióstr Pasterek i założyły rodziny - przeniosły go, jak wspominały - w swoje ognisko domowe (ze Wspomnień świadków).
Niech i dla nas słowa tej antyfony będą zawsze cenną i umiłowaną modlitwą, nie tylko majową. Święta Boża Rodzicielka jest Matką Nadziei, więc do Niej wołajmy w maju i zawsze: Maryjo, okaż nam, że jesteś Matką! Pod Twoją obronę uciekamy się!
Opracowała s. Gaudiosa Czesława Dobrska CSDP