Echo ze Wzgórza Bł. Matki Marii Pasterki

Spis numerów


listopad  2011/11
nr 117

W KOMUNII Z TYMI, KTÓRZY UPRZEDZILI NAS W PIELGRZYMCE WIARY

            Jest taki dzień w roku, w którym nie dwoje czy troje – jak to czasem bywa – ale wszyscy razem niejako obchodzimy imieniny; wszyscy razem, tego samego dnia, czcimy swoich Świętych Patronów, dziękując im za całoroczną opiekę nad nami, za troskę i upraszanie nam potrzebnych łask, za prowadzenie nas do wieczności. Jest to uroczystość WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH PAŃSKICH.

    Tego dnia Niebo jest wyjątkowo blisko nas. Święci i Błogosławieni stają przed nami, ukazując się w chwale niebieskiej i w radości odniesionego zwycięstwa, aby nas zachęcić do wytrwałej walki o prawdziwe Dobro. Chcą nam powiedzieć, że naprawdę WARTO trudzić się na ziemi, by zyskać Niebo. Św. Wawrzyniec Justiniani napisał: „Kto w Boga wierzy, ten wierzy i w Świętych Jego, przez których Bóg przemawia”.

Nasz Umiłowany Ojciec Święty Błogosławiony Jan Paweł II wyjaśnia, że „przez «Świętych» rozumiemy nie tylko tych, którzy zostali wyniesieni do chwały ołtarzy, lecz także tych, którzy choć nie beatyfikowani ani kanonizowani, postępowali za Chrystusem i Jego Ewangelią; którzy bez wahania i kompromisów przyjęli Chrystusa za fundament swej egzystencji; którzy starali się żyć Ewangelią pośród zwykłych, codziennych obowiązków; którzy świętość uczynili programem swego życia. Są to ci, których Kościół z radością wspomina w tę liturgiczną uroczystość Wszystkich Świętych”. Ojciec Święty zachęca nas, abyśmy dziś patrzyli rzeczywiście „na wszystkich Świętych, także tych ukrytych, anonimowych”, których On sam serdecznie czcił. W Litanii do Jana Pawła II modlimy się: „Błogosławiony Janie Pawle, Przyjacielu Świętych i Błogosławionych”.

„Święci - podkreśla Papież - stali się światłem dla świata i dla ludzi im współczesnych; stali się «odbiciem blasku Boga», światłości Chrystusa, który jest «światłością prawdziwą», oświecającą każdego człowieka (por. J 1, 9) i wszystkie narody”. Dlatego – mówi Ojciec Święty - „chronią oni Kościół przed miernością”, przed pójściem na kompromis, szukaniem tak dziś popularnych łatwych rozwiązań, nie zawsze zgodnych z Ewangelią.

Błogosławiona Maria Karłowska w nauce rekolekcyjnej zatytułowanej: „Święci Pańscy na ziemi i w Niebie” poucza nas, „skąd biorą się Święci”. Tak pisze: „Genialny ogrodnik, miły Jezus, w ogrodzie ziemskiego stworzenia z drzewek suchych i nieurodzajnych, a nawet z chwastów i głogów potrafi wyhodować najpiękniejsze drzewa owocowe i najszlachetniejsze kwiaty: święte dusze ludzkie, a właściwie - uświęcone, bo całkowicie święte będą dopiero w niebie, gdy je Słońce Świętości na wskroś przeniknie wieczną chwałą”.

„Miły Jezus pragnie, aby naturalny charakter Jego naśladowców, pełen zboczeń i kanciastych zagięć, uprościł się i udoskonalił pod wpływem wychowania i łaski. W ten sposób nasza natura przesyca się świętością i człowiek wyrasta na świętego. Staje się to pod trzema warunkami. Pierwszym warunkiem jest współpraca ze świętością Boga, czyli ze synostwem Bożym, z Łaską. Drugim warunkiem i stopniem świętości na ziemi - jako gwarancja świętości w Niebie - jest wykluczenie grzechów powszednich, zwłaszcza dobrowolnych. To wymaga już wielkiej współpracy ze świętością Boga. Wtedy w duszy naszej mieszka stale miły Jezus z rajem wszystkich cnót chrześcijańskich. Trzecim warunkiem i stopniem świętości świętych na ziemi jest heroizm. Znaczy to: osiągnąć wszystkie cnoty w stopniu bohaterskim, a przede wszystkim kochać Pana Boga heroicznie, a bliźniego dla Boga, nie cofając się przed pokutą, szukając umartwienia, udręczenia i krzyżów, a nawet samej śmierci dla sprawy Bożej i w tym wytrwać aż do godziny śmierci w pocałunku Pana. Oto warunki i znaki nieomylne świętości Świętych na ziemi, których Bóg wynagrodzi Swoim widokiem w Niebie, a nieraz już tu na ziemi rozkazuje swemu Kościołowi powołać ich uroczyście w poczet Świętych Pańskich”.

Błogosławiona Matka Maria tłumaczy dalej: „Przez oglądanie Boga w Niebie Święty staje się Jego przyjacielem i powiernikiem, domownikiem Królestwa i Tronu Chrystusowego. Już nie ogląda Boga w stworzeniach, jak to czynił na ziemi, lecz – co jest najsłodsze i najszczęśliwsze – poznaje Trójcę Świętą samą w sobie i ogląda Jej chwałę bez cienia tajemnicy, czystym okiem serca. Ten właśnie bezpośredni widok jest źródłem wszelkiej szczęśliwości, i to szczęśliwości wiecznej. Widząc Boga - Święci w Niebie widzą też, co się dzieje na ziemi, bo użycza im tej wiedzy Bóg. Słyszą przede wszystkim prośby, które wygnańcy ziemi do nich zwracają, aby swoim wstawieniem się u Pana Boga wyprosili im łaskę”.

      W ten sposób ci, którzy uprzedzili nas w życiowej pielgrzymce Wiary – ze znakiem tejże Wiary – stali się naszymi pomocnikami i przewodnikami w pielgrzymce ku Niebu. To jest wielki Boży dar: Świętych Obcowanie, bliski nam zawsze i tak dla nas dobroczynny, a szczególnie jasny i wymowny w dorocznej uroczystości Wszystkich Świętych. To jest nasza komunia z tymi, którzy stanowią już Kościół triumfujący w Niebie.

Ileż to razy, stając wobec jakichś trudności, problemów czy niebezpieczeństw dopytujemy: czy jest jakiś Patron od tej sprawy? Odczuwamy po prostu potrzebę udania się do Jego wstawiennictwa. Tak dla przykładu: młodzi, którzy zakładają rodzinę, szukają pomocy św. Doroty; potem, gdy mają nieco dłuższy staż małżeński, zajmuje się nimi św. Józef, Oblubieniec Najśw. Maryi Panny. Aby karmiącym matkom nie zabrakło mleka, modlą się do św. Agaty. Domowe spory rozstrzyga św. Róża z Limy. Uniwersytetami opiekuje się św. Hieronim, a młodzież i dzieci ma w opiece św. Stanisław Kostka, ministrantów natomiast – św. Dominik Sawio. O zdanie trudnych egzaminów studenci modlą się do św. Józefa z Kupertynu. Deszcz powstrzyma św. Sabina, a burze rozpędzą św. Agata i św. Scholastyka. Przed gradem chroni św. Marek Ewangelista, a św. Florian – broni od klęsk: ognia, powodzi, burzy, sztormu. Tak znany nam św. Antoni Padewski jest Patronem ludzi i rzeczy zaginionych, św. Ambroży – pszczelarzy, św. Hubert – myśliwych, a św. Izydor to niezawodny Patron rolników i dobrych żniw. Św. Cecylia patronuje śpiewakom i organistom; alkoholikom pomaga św. Mateusz Apostoł, a abstynentów wspiera św. Maksymilian Kolbe, o sprawy finansowe natomiast troszczy się św. Stefania, a przed kradzieżą chroni św. Mikołaj. Św. Jan Nepomucen jest Patronem dobrej spowiedzi i spowiedników. Św. Łucja wspiera w  chorobach oczu, św. Błażej i św. Otylia – w chorobach gardła i uszu, a św. Rozalia jest Patronką zakaźnie chorych, św. Barbarę natomiast wzywamy jako Patronkę dobrej śmierci.  Do św. Rity i św. Judy Tadeusza zwracamy się o ratunek w sprawach trudnych i beznadziejnych. Potwierdzają to słowa Matki Marii Karłowskiej, które kiedyś napisała: „Bóg dał nam Świętych Swoich, aby nas strzegli i wstawiali się za nami w różnych potrzebach”.

Gdy patrzymy na Jej „działanie z Nieba” jako Błogosławionej – jak można wnioskować z podziękowań przekazywanych do Sanktuarium w Jabłonowie Pomorskim – Matka Maria wstawia się skutecznie za ludźmi zagubionymi w życiu, uwikłanymi w różnorodne uzależnienia, pozbawionymi pracy; wspiera małżeństwa nie mogące mieć dzieci oraz rodziny zagrożone rozbiciem. Garną się też do Niej osoby dotknięte chorobami nowotworowymi i ich rodziny. Może kiedyś i u tej Błogosławionej określimy jakąś „specjalizację” Jej skutecznej pomocy z Nieba. Podobnie, jak u Umiłowanego naszego Papieża Błogosławionego Jana Pawła II, do którego tak często i w tak wielu sprawach się zwracamy – i doznajemy pomocy.

Widzimy, że wszystkie nasze ludzkie sprawy znajdują orędowników i Pomocników w Domu Ojca, którzy są nam dani po to, by nas doprowadzić tam, gdzie – jak mówi Błogosławiona Maria Karłowska – „wzywa nas Ojciec nasz Niebieski i gdzie nas oczekuje”. Trzeba tylko z wiarą i prostotą serca wzywać Ich pomocy, trwając w komunii z Nimi, w świadomości Świętych Obcowania.

     Błogosławiony Jan Paweł II przypomina nam, że: „Dzisiejsze święto zachęca nas, byśmy skierowali wzrok ku Niebu, które jest celem naszej ziemskiej pielgrzymki. Tam oczekuje nas radosna wspólnota Świętych. Taka jest nasza przyszłość! Takie jest najbardziej autentyczne i powszechne powołanie ludzkości. Taki cel wskazują nam swoim świetlanym przykładem liczni bracia i siostry, których w ciągu stuleci Kościół uznał za Świętych i Błogosławionych, aby byli dla nas wzorami i przewodnikami. Dzisiaj prosimy ich o wspólne wstawiennictwo, aby każdy człowiek otworzył się na miłość Boga — źródło życia i świętości.”

Błogosławiona Maria Karłowska zachęca: „Miej serdeczne uszanowanie dla Świętych niebieskich. Proś, aby się tobą opiekowali, aż doprowadzą cię do Nieba, abyś tam razem z nimi mógł śpiewać cześć Bogu. Widząc wielkich Świętych przed sobą, czyżbyś się nie miał odważyć, czyżbyś i ty nie potrafił zdążać na szczyt doskonałości?”.

     "Nie bójcie się iść drogą świętości – wzywa Jan Paweł II - nie bójcie się codziennie mówić do Chrystusa: pragnę stawać się świętym, czyli takim, jakim Ty, Panie, chcesz, abym się stał”. „Świętość zdobywa się ofiarą, nie ma tu miejsca na żadne kompromisy, trzeba być wiernym - do końca, nawet za największą cenę!” – przypomina nasz Błogosławiony Papież. Właśnie takiej wierności uczą nas Święci i Błogosławieni. I pamiętajmy o tym, co powiedział Ojciec Święty Benedykt XVI: „Świętość nigdy nie wychodzi z mody! Pozwólmy się im prowadzić na codziennych drogach świętości!”.

 

                                                                               Opracowała s. Gaudiosa Dobrska CSDP

listopad  2011/11a
nr 118

KOŚCIÓŁ NASZYM DOMEM

           W pierwszą niedzielę Adwentu, 27 listopada b.r. rozpoczniemy nowy rok duszpasterski pod hasłem: „Kościół naszym domem”, według programu przygotowanego przez Komisję Episkopatu ds. Duszpasterstwa.

            Wymowne hasło tego okresu uderza nas jednym małym słowem: dom. Słowem, które dla każdego z nas ma wiele skojarzeń, nasuwa wiele myśli, wspomnień, pragnień… Małe słowo, a kryje w sobie tajemnicę ludzkiego życia, ludzkich losów, ludzkiego serca.

            Jak stwierdził Ernest Hemingway w swoim opowiadaniu „Stary człowiek i morze”, nagrodzonym nagrodą Nobla, człowiek nie jest „samotną wyspą", do właściwego funkcjonowania potrzebuje innych ludzi. Do prawidłowego rozwoju potrzebuje wspólnoty. Tą pierwszą wspólnotą jest właśnie „dom”, rodzina. Potrzeba domu jest więc niejako wpisana w naturę człowieka.

            Mówiąc o domu, zawsze przypomina mi się wymowna scena z przedszkola. Dzieci pięcioletnie na zajęciach plastycznych rysowały „swój dom”. Nagle powstało poruszenie: - Tomek rysuje dwa domy! - Chłopiec, z nutą przechwałki w głosie, wyjaśnia: - A tak, bo ja mam dwa domy! - Jak to? - pytają zdziwione dzieci. - Bo tu mieszka mama, a tu tata. – A gdzie ty mieszkasz? – I tu, i tu. - Jeden z chłopców pyta: - To który właściwie jest twój dom? - Zapadło pełne napięcia milczenie. Tomek spuścił głowę. Po chwili, w tej ciszy odpowiedział niepewnym głosem: - Właściwie to żaden… - Dzieci milczały do końca pracy. Niektóre miały łzy w oczach. Wyraźnie dało się odczuć, że zrozumiały ból swego kolegi, który „właściwie nie ma swojego domu”. Jako owoc tego zajęcia, w grupie wytworzyła się sytuacja wyjątkowej troski o Tomka i na różny sposób świadczonej mu życzliwości, jakby w ten sposób chciano my wynagrodzić brak „swojego domu”. Ta historia mówi nam wyraźnie, jak głęboko tkwi w sercu człowieka – już nawet tego małego – potrzeba swojego domu.

            O. Augustyn Pelanowski w swych rozważaniach przywołuje obraz Rene Magritta,  zatytułowany „Imperium Światła”. Tak pisze: „na tle nocnego, spokojnego krajobrazu zwykły dom z rozświetlonymi oknami. Niby nic wyjątkowego, a jednak jego zwykłość emanuje skromną tajemniczością z ogromną mocą. Czy może się ukrywać coś niezwykłego w zwykłym domu?... Ten dom można postrzegać jako imperium światła, królestwo światłości!”.

Błogosławiona Maria Karłowska mówiła, że „światło oświeca i ogrzewa”, czyli jest potrzebne człowiekowi. Zapewne dlatego tak można odebrać ten rozświetlony dom w ciemnej przestrzeni. To właśnie światła i ciepła domu zabrakło dziewczętom, które Maria Karłowska zbierała z ulic poznańskich i gromadziła w Domu Dobrego Pasterza. O takim braku świadczyło choćby jedno małe pytanie, zadane przez Matkę Marię agresywnej dziewczynie, przyprowadzonej przez policję: „Nie masz mamy? Odtąd ja będę twoją mamą!” – i „zbłąkana owieczka” przedziwnie się uspokajała. Matka tłumaczyła, że te „biedne dzieci przy złym wychowaniu domowym - przejęte zostały złymi zasadami niereligijnymi, niemoralnymi i już po wyjściu ze szkoły stoją one jako młode drzewka, skrzywione i nieomal złamane, ale dojrzałe niestety w owoce robaczywych i niecnych pojęć i występków”. Zapewne doceniając wartość domu, Błogosławiona nazywała swoje zakłady wychowawcze Domami Dobrego Pasterza albo Domami Misyjnymi.

Z pewnością każdy z nas zastanawiał się czasem: czym jest dla mnie mój dom? Ważne jest to, jakie mamy doświadczenia z tym związane. Jedni będą myśleć tylko o budynku, w którym mieszkają i z konieczności spędzają swój czas. Natomiast inni, wypowiadając słowo „dom”, będą odczuwać kochającą się rodzinę, która niezależnie od miejsca zamieszkania potrafi być oparciem, dzieli radości i troski, wspiera się wzajemnie i daje poczucie bezpieczeństwa. Bywa jednak, że ktoś ma złe skojarzenia z domem, a wynika to z tego, z jakimi ludźmi tam się spotkał. Stworzenie wspólnoty, która sobie wzajemnie pomaga jest wyjątkowym darem i trzeba o niego się troszczyć. Ks. Tiszner powiedział: „Dom to jednak dom: tutaj każdy powinien czuć się sobą u siebie”.

Spójrzmy jeszcze na niektóre wypowiedzi młodzieży odnośnie rozumienia domu. „Uważam, iż we własnym domu człowiek czuje się najlepiej. Dom to miejsce szczególne, gdzie każdy z nas się wychowuje, dorasta, zdobywa wiedzę i kształtuje swoje poglądy. Dłuższy pobyt poza domem zawsze wiąże się z tęsknotą, co świadczy o tym, że naprawdę kochamy to miejsce. Mimo tego, że w innym miejscu czujemy się dobrze i przyjemnie spędzamy czas, w głębi duszy bardzo brakuje nam domu i chcemy do niego wrócić. Mamy komfort psychiczny i zdajemy sobie sprawę z tego, iż jesteśmy u siebie, na własnym terenie”.

„Dom zawsze kojarzy mi się z rodziną, czyli z osobami bliskimi, z którymi spędzamy najwięcej czasu. Rodzina to ludzie, których kochamy, i dla których gotowi jesteśmy się poświęcić. Dom jest miejscem, gdzie z rodziną żyjemy lub po prostu się spotykamy. Z całą pewnością można powiedzieć, iż dom jest obszarem bliskości i wzajemnej miłości, czyli tego, czego każdy człowiek najbardziej potrzebuje. Trafne jest przysłowie: „Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.”

Błogosławiony Jan Paweł II wzrusza nas wspomnieniem swojego domu, które wyraził podczas pielgrzymki w Wadowicach: „Po synowsku całuję próg domu rodzinnego, wyrażając wdzięczność Opatrzności Bożej za dar życia przekazany mi przez moich Rodziców, za ciepło rodzinnego gniazda, za miłość moich najbliższych, która dawała poczucie bezpieczeństwa i mocy nawet wtedy, gdy przychodziło zetknąć się z doświadczeniem śmierci i trudami codziennego życia w trudnych czasach” (16.06.1999). Słowa te są jakby podsumowaniem naszych poprzednich rozważań.

            Przejdźmy teraz do hasła nowego roku duszpasterskiego: „Kościół naszym domem”. W świetle powyższych refleksji możemy stwierdzić, jak wielki dar pozostawił nam Chrystus Pan, tworząc Kościół i dając nam możliwość stania się jego członkami, czyli mieszkańcami tego Świętego Domu, Kościoła Katolickiego, w którym przez Chrzest święty zostajemy niejako urzędowo „zameldowani”. Kościół - zarówno w znaczeniu budynku, jak i wspólnoty - staje się naszym domem. Tutaj możemy znów zacytować wyznanie naszego Umiłowanego Papieża: „Z głęboką czcią całuję próg domu Bożego - wadowickiej fary, a w niej chrzcielnicę, przy której zostałem wszczepiony w Chrystusa i przyjęty do wspólnoty Jego Kościoła”.

Kościół jest domem, który zapewnia nam trwałość i bezpieczeństwo, bo nie zniszczą go żadne ulewy, wichry ani burze (Mt 7,22), a nawet ”bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16, 18). Dobrze, że celem programu obecnego roku duszpasterskiego jest pomoc w zrozumieniu tej głębokiej tajemnicy Kościoła, w odnalezieniu własnego miejsca w Kościele, zaangażowania i współodpowiedzialności za Kościół oraz odnawianie i budowanie struktur komunijnych w Kościele.

Ks. Abp Józef Michalik podkreśla, że „Kościół to Tajemnica jedności tego, co ludzkie, widzialne i tego, co nadprzyrodzone, dostrzegalne przez wiarę; to rzeczywistość obecności Chrystusa i ludzi działających w płaszczyźnie widzialnej, w oparciu o swe człowieczeństwo, a jednocześnie skutecznie posługującej w płaszczyźnie nadprzyrodzonej mocą Ducha Świętego”. Dlatego „bez wiary udział w Kościele staje się nużący, niepełny, a jego wymagania nie do przyjęcia”.

Błogosławiona Maria Karłowska postawiła w swoich domach mocną zasadę: „Niech w domach naszych wszystko ożywia wiara i wszystko pod jej dzieje się natchnieniem, abyśmy pracując nad Duszami, stały się wiernymi córami Kościoła świętego!”. „Dom, w którym nie mówią o Panu Jezusie, w którym nauki Jego nie wykładają, nie wyda ani świętych, ani nawet chrześcijan. Dlatego nie podobno zakładać fundamentu innego, jak ten, który sam Bóg postanowił, to jest Chrystusa Samego”.

Ks. Abp Gądecki wyjaśnia, że w Kościele „na podstawowym fundamencie komunii z Bogiem mamy budować chrześcijańskie relacje z bliźnimi. Od doświadczenia bliskości Boga, chcemy przejść ku doświadczeniu bliskości człowieka. Chodzi więc o większe zadomowienie wiernych w Kościele i o większe udomowienie Kościoła”. Jak mówił Jan Paweł II w adhortacji Familiaris consortio - "Kościół jest domem i rodziną dla wszystkich”. Błogosławiona Matka Maria w uniesieniu wołała: „Dziękuję Ci, mój Boże, żeś mi pozwolił urodzić się córką Kościoła świętego!”.

Konstytucja Dogmatyczna o Kościele w świecie współczesnym przypomina, że Chrystus chciał, aby jego uczniowie stanowiący Kościół byli zaczątkiem i narzędziem budowania jedności świata (por. KK 1), sam bowiem przyszedł na świat, aby zjednoczyć ludzkość rozdartą przez grzech z powodu egoizmu i nienawiści. Jezus założył Kościół, aby współdziałał z Nim w zbawianiu i jednoczeniu świata. Ma on być narzędziem, przyczyniającym się do powstania prawdziwej wspólnoty ludzkiej. W tymże dokumencie spotykamy różne określenia Kościoła: «Boża budowla», której kamieniem węgielnym jest Chrystus (1 Kor 3, 9); «dom Boga», w którym mieszka Jego rodzina; «przybytek Boga z ludźmi» (Ap 21, 3); «święta świątynia», upodobniona do Miasta świętego, nowego Jeruzalem. W tę świątynię, niby żywe kamienie, jesteśmy wbudowani my wszyscy (Por. 1 P 2, 5).

Tutaj możemy znów odwołać się do myśli Błogosławionego Jana Pawła II: „Miasto mego dzieciństwa, przez wzgląd na dom – na rodzinny dom i na dom Pana – będę się modlił o dobro dla ciebie!”.

O ten nasz wspólny dom – Kościół święty – winniśmy się troszczyć. Czynimy to przez uświęcanie siebie, przez modlitwę, życie sakramentalne, przez apostolstwo. Błogosławiona Maria Karłowska poucza: „Módl się i pracuj! Pracuj w duchu Kościoła, a uczynki twoje będą błyszczeć jak słońce! Przyczyniaj się do wywyższenia Kościoła świętego! Trzeba postępować krok w krok za Kościołem, Matką naszą. Wtedy będą bezpieczne twe zasady, gdy będą zgodne z nauką Kościoła świętego. Z Matką moją Kościołem mam wspólnie nauczać, napominać, cierpieć, walczyć i modlić się! Połączenie z Jezusem i Kościołem stanowi moją siłę i moje bezpieczeństwo, moją nadzieję i całą moją chwałę. Ono jedno użyźnić zdoła moje pokorne apostolstwo”.

 

                                                                  Opracowała s. Gaudiosa Dobrska CSDP