Echo ze Wzgórza Bł. Matki Marii Pasterki

Spis numerów


marzec  2010/03
nr 97

MOJE SPOJRZENIE
NA KRZYŻ

Każde spojrzenie na Krzyż niech niepokojem zagości,
bo wszystko w życiu to nic - wobec tak wielkiej Miłości!

Wielki Post – czas kontemplacji tajemnicy Odkupienia – kieruje nasze oczy i serca ku Krzyżowi, na którym zawisła Największa Miłość: pełna miłosierdzia Miłość Boga do grzesznego człowieka; Miłość, która umiłowała grzesznika do końca. Dlatego niepokoi nas spojrzenie na Krzyż, bo budzi refleksję odnośnie przyjęcia tej Miłości, odnośnie naszej odpowiedzi na Nią.

Bł. Matka Maria Karłowska mówi: To Miłość Serca Jezusowego dla nas wyrwała Go z łona Ojca i przykuła do krzyża. I wszystkie gwoździe całego świata nie mogłyby tego uczynić, gdyby On Sam nie zechciał wisieć na krzyżu, nagi i Krwią zbroczony, aż do śmierci. Nikt nie mógłby Go dotknąć bez Jego woli, więc czego doznał – chciał doznać. Dlaczego? Bo nas ukochał od wieków i postanowił nas zbawić, a krzyż jaśniał Mu obietnicą Miłości i Zbawienia. Tyle było sposobów zbawienia nas, a Jezus wybrał ten najstraszniejszy, by najlepiej przekonać nas o ogromnej Miłości Swego Serca. Tu, w cieniu krzyża zbroczonego Krwią, na którym wisi Miłość nasza, trzeba nam rozmyślać o Miłości Jezusa do nas i o naszej dla Niego miłości. Cień krzyża oświeci nasze rozpamiętywanie i da nam poznać prawdę.

            Błogosławiona w swym zgromadzeniu nosiła imię: MATKA MARIA OD PANA JEZUSA UKRZYŻOWANEGO i mówiła o sobie: Jestem służebnicą Jezusa Ukrzyżowanego. To ON stanowił główną tajemnicę Jej życia. Z miłością rozmyślała o Panu na Golgocie i innych do tego zachęcała. Chętnie, często i z żywą pobożnością rozważała Drogę Krzyżową. To nabożeństwo, jak również adoracja Krzyża, były Jej bardzo bliskie i praktykowała je nie tylko w Wielkim Poście, ale w ciągu całego roku, ponieważ – jak twierdziła - kto rozważa Mękę Pańską, nie będzie myśleć o sobie. Uważała Drogę Krzyżową jako szkołę życia. Siostry zapamiętały głośną modlitwę Matki Założycielki, wypowiedzianą w ich obecności: Dzięki Ci składam, Panie Ukrzyżowany, za te krzyże, których mi udzieliłeś. Duszę moją Tobie poddaję! A innym razem tak się modliła: O Jezu mój, dzięki za łaski – i za krzyże!

W swym pokoju miała duży krucyfiks, przed którym często się modliła. Z wiarą dziecka przypinała do niego malutkie karteczki z wypisanymi na nich intencjami i prośbami. Krzyż ten do dziś nosi ślady tych nakłuć szpilką. Z wiarą spoglądała na Krzyż w chwilach trudnych, szukając w Nim mocy i nadziei. Przed podjęciem decyzji czy udzieleniem komuś ważnej rady brała do ręki swój krzyżyk profesyjny i spoglądała na niego, jakby w nim szukając odpowiedzi. Często używała znaku Krzyża świętego, a czyniła go zawsze starannie, ze skupieniem, z pobożnością. Błogosławiła krzyżem lub czyniła znak krzyża na czole, błogosławiąc na wykonanie zleconego komuś zadania lub po zakończonej rozmowie - na dalszą wytrwałą pracę nad sobą. Każdego ranka błogosławiła znakiem Krzyża domy swego zgromadzenia. Radziła też wszystkim: Rano, kiedy wstaniesz, uzbrój się znakiem Krzyża świętego jakoby potężną tarczą przeciw zasadzkom nieprzyjaciela. W czasie różnych niebezpieczeństw żegnała domy i ludzi znakiem Krzyża. Podobnie podczas burzy obchodziła dom z krzyżem w ręku i kropiła wodą święconą w znak Krzyża, co czyniła również przy łożu umierających, wyrażając przez to nieodpartą wiarę w moc tego świętego Znaku naszego zbawienia.

Radziła modlić się: Krzyżu święty, napełnij mnie wiarą, nadzieją, miłością! I zachęcała: Lećmy do Krzyża, przyciskajmy Go do swego serca! Pouczała, że miłość Krzyża nabywa się w rozmyślaniu o Męce i miłości Pana Jezusa. Jeżeli zaś miłość nasza nie pociąga nas na Kalwarię i do Krzyża, to nie odpowiada godnie miłości Jezusa do nas. Ostatnie swoje chwile na ziemi przeżywała w zjednoczeniu z Męką Pańską. Umierała wpatrzona we wspomniany krzyż nad swoim łóżkiem. Siostrom pasterkom także radziła: Wpatruj się w Krzyż twego Pana! Patrz, jak Jezus z odzienia odarty i do krzyża przybity, jako Baranek ofiarny, na ołtarzu krzyża ofiarowany, życie Swe za owce Swoje daje. Zachowaj w pamięci ostatnie westchnienie twego Boskiego Zbawiciela i rozważaj Ofiarę Krzyża z miłości ku nam poniesioną.

Tylko pod Krzyżem poznamy całą prawdę o niezgłębionej Miłości Chrystusa wobec nas, grzeszników, upadających wciąż na nowo. W naszym codziennym zabieganiu zatrzymajmy się i – jak radzi Błogosławiona – patrzmy na Krzyż. Matka Maria wierzyła, że gdyby Judasz popatrzył na Krzyż Zbawiciela, Jezus by mu przebaczył i ocalił go. Ale on nie spojrzał i uległ rozpaczy, beznadziei, zwątpieniu w Boże Miłosierdzie.

Panie Jezu, ja patrzę na Ciebie! Stoję pod Twym Krzyżem. W pokorze chylę się przed tym świętym Znakiem. Zawsze przyjdę do Twego Krzyża, choćbym była jak Magdalena... jak faryzeusze... jak Piłat... jak tłum... jak przerażeni uczniowie... nawet jak Judasz... W geście adoracji i dziękczynienia kładę głowę na drzewie oblanym Twą Krwią - niech ta Krew obmyje mą duszę, by już nigdy nie było we mnie nic z tych ludzi z Golgoty... bym odeszła stąd jako człowiek czysty i mocny wiarą, płynącą z przebaczenia... Jako człowiek, który patrzy wprost w Twe Oblicze, Ukrzyżowany! Przyjdę tu zawsze, bo Twój Krzyż jawi się na horyzoncie mojego życia jako ZNAK MIŁOŚCI, NADZIEI I POKOJU! Bo wiem, że wszystko w życiu – to nic – wobec Twej wielkiej Miłości!

Widzę Twoje rozpostarte nad światem ramiona, wyciągnięte w kształt krzyża, ale już nie trzymają ich gwoździe moich grzechów - pozostała sama tylko Twoja Miłosierna Miłość! Odrywam spojrzenie od Twego Krzyża, Panie, i idę do braci i sióstr, do bliźnich moich, bo jestem posłana, aby zanieść im Dobrą Nowinę i świadczyć o Twej odkupieńczej Miłości – o Miłości, która do końca nas umiłowała; by obdzielać wszystkich nadzieją i pokojem, jaki daje zrozumienie Twego Krzyża – bolesnego i chwalebnego – to znaczy: aż do Zmartwychwstania!

                                                                       Opracowała s. Gaudiosa Dobrska CSDP